Siedzę jeszcze w piżamie, piję ciepłą kawę, rozgrzewam ciało i myśli. Zastanawiam się jak to wszystko ubrać w całość. Niemalże codziennie ten sam schemat, wygrzebuje się z łóżka, nie musi dzwonić żaden budzik, od lat jestem rannym ptaszkiem. Piję kawę lub wodę z cytryną, przegryzam jabłko, a po czasie zabieram się za najprzyjemniejszą i najsmaczniejszą część dnia - przygotowuję śniadanie, a potem już tylko rozkoszuje się każdym kęsem, łyżeczką, okruszkiem... W głębi serca mam poczucie, że uwielbiam to co robię, po prostu kocham gotować, piec, smażyć itd., próbować, poznawać nowe smaki, odkrywać nieznane mi połączenia. Z dnia na dzień przybywa coraz więcej pomysłów, ale nic nie zastąpi najprostszych, klasycznych dań, które zawsze z przyjemnością serwuję sobie i bliskim, jeśli jest taka możliwość. Czasem nawet nie potrzeba mi okazji by coś przyrządzić, a wystarczy chęć uszczęśliwienia najbliższych mi osób. Siebie też, przecież każdy chce być szczęśliwy, a nie ma nic lepszego od pocieszającego comfort food, które przynosi ze sobą najmilsze wspomnienia i sprawia, że na twarzy zawsze maluje się bananowy uśmiech. Nie tylko gotowanie sprawia mi radość... Kiedy chwytam za aparat czuję, że żyję, czuję się artystką, staram się, wkładam w to całe serce. Wciąż mam jednak poczucie, że zbyt mało czasu poświęcam fotografii, co może się zmienić w każdej chwili, a wszystko zależy ode mnie, od chęci i zaangażowania. Jeśli mowa o zmianach. Zaszły we mnie zmiany, które trudno opisać słowami. To trzeba zobaczyć, poczuć, zrozumieć... Czuję się jak bym wygrała nowe życie, a może tak jest? Chciałabym by teraz było już tylko lepiej, choć z perspektywy czasu wiem, że w życiu czekają nas wzloty i upadki. Jak nie raz to pisałam, najważniejsze jest by zawsze walczyć do końca, nie poddawać się choćby nie wiem co, oczywiście pamiętając o zdrowiu. Nie poddałam się. Nie poddam się, gdy usłyszę wyniki za parę dni, będę walczyć o marzenia i wierzę, że nie sprawi mi to tyle trudności. Dałam z siebie już tak wiele, że jest szansa na to by dalej robić to co kocham, a tym samym uczyć się i żyć w miejscu, o którym marzę już od... Od 3 LAT. To właśnie też dziś mija 3 rok odkąd zostałam "bloggerką". To 3 lata temu założyłam pierwszego bloga, zupełnie niedoświadczona w tym co robię, jeszcze nie na tyle dojrzała, a przy tym nie do końca szczęśliwa, niepewna siebie, skryta i jeszcze można by tak wymieniać... W ciągu tych 3 lat wydarzyło się tak wiele, że gdybym zaczęła pisać chyba nie skończyłabym do końca wakacji. Najważniejsze zmiany to rzecz jasna - WEGANIZM i zmiana myślenia, nie tylko odnośnie odżywiania, ale i nastawienia do życia. Codziennie staram się myśleć pozytywnie, uciekam od tego co mogłoby sprawić, że zamiast piąć do przodu, stałabym w miejscu lub się cofała. Nie myślę negatywnie, nie jestem już pesymistką. Wierzę w dobre jutro, albo raczej żyję tym co jest teraz, chwilą. Cytując jeszcze Paulo Coelho "I kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu.", tą myśl warto wprowadzić w życie, zawsze się sprawdza, tylko trzeba też dać coś od siebie. Mogłabym tak pisać, pisać i pisać, a już sporo tego wyszło. Na zakończenie, chcę z całego serca podziękować Wam. Za to, że przez te 3 lata jesteście ze mną, wspieracie mnie, dzielicie się myślami, pomysłami, swoim zdaniem. Dziękuję za wszystko. Blogowanie to coś wspaniałego, nie potrafiłabym tak po prostu 'odejść'. Poznałam wiele niesamowitych osób, nie tylko online, ale i w realnym życiu, za co jestem ogromnie wdzięczna, bo to zdecydowanie jeden z najpiękniejszych prezentów jakie mogłam dostać. Mam nadzieję, że dalej będę się rozwijać, uda mi się spełnić marzenia i z przyjemnością będę dalej częstować Was swoimi pomysłami na pyszne, nie tylko słodkie, wegańskie śniadania i inne dania.
Przepraszam za mały nieład w powyższym monologu, pisałam po prostu to co w danej chwili podpowiedziało mi serce i rozum :)
Może w końcu chcecie zobaczyć dzisiejsze śniadanie? Dla mnie to nie mogło być nic innego jak miseczka ciepłej, gęstej owsianki. Kokosowa z nutą białej czekolady. Zielona? Tak, z cukinią w środku. Podana z ulubionym masłem z migdałów i jedną z najlepszych chałw jakie jadłam, kokosową z lnu. Nie mogło zabraknąć też słodkiego syropu klonowego, który już tak długo towarzyszy moim śniadaniom i od zawsze jest niezastąpioną słodyczą wielu dań. Jak dobrze mnie znacie, już po tych 3 latach blogowania, to wiecie jak bardzo kocham owsianki :)
kokosowo-cukiniowa owsianka z waniliową białą czekoladą podana z bananem, masłem migdałowym, kokosową chałwą lnianą oraz syropem klonowym
coconut-zucchini oatmeal with vanilla white chocolate served with banana, almond butter, flax seeds coconut halvah and maple syrup
Składniki: - 5-6 łyżek płatków owsianych
- szklanka mleka sojowego (lub inne roślinne np. kokosowe)
- łyżka wiórek kokosowych
- 1/2 średniej cukinii
- kilka kostek waniliowej białej czekolady (wegańska!)
Płatki wraz z kokosem zalać na noc mlekiem. Rano dodać startą i odciśniętą z nadmiaru soku cukinię i gotować do gęstości. Pod koniec wmieszać czekoladę. Podawać z dowolnymi dodatkami. Smacznego!
Miłego dnia! :)