Zaczęłam odbierać. Kawałek, po kawałku. Poczucie ważności, moc stanowienia, własne zdanie, pragnienia, marzenia, ochoty i ochotki. Wydzierałam przemocą, zabierałam siłą, jeśli nie chcieli oddać po dobroci.
Ile było złorzeczenia! Ile oskarżeń o egoizm, o brak litości, o znieczulicę, brak sumienia. Ilu odwróciło się na pięcie i odeszło na zawsze? Nie zliczę, braknie mi palców.
A ja zbierałam kawałek po kawałku, jak puzzle z tysiąca elementów. To co moje oddzielałam od tego co cudze. Ziarno osobno, plewy z boku.
Aż zostały tylko okruszyny. Rzuciłam ptakom, patrzyłam jak jedzą. Odwróciłam się i poszłam swoją drogą.
Kiedy mijałam witrynę - zobaczyłam cień. Nie, nie byłam już przezroczysta.
"Bajki o życiu"