Nie sposób nie zauważyć tendencji powrotu na łono natury... Do łask wracają namioty, domowe przetwory... Sukces zaczyna odnosić idea "no waste". W te nurty pięknie wpisuje się książka Łukasza Łuczaja "Dzika kuchnia". Dookoła nas jest wiele roślin (Łukasz twierdzi, że niemal połowa roślin rosnących w Polsce jest jadalna!), które niekoniecznie muszą stanowić bazę naszej diety, ale mogą stanowić jej cenne urozmaicenie.
"Dla człowieka pierwotnego las czy step były wielkim supermarketem, z którego mógł czerpać do woli. Nie potrzebował pieniędzy, musiał jedynie wiedzieć, co brać, jak brać oraz poświęcić na zbieranie pożywienia trochę więcej czasu niż godzina, w której my robimy zakupy na cały tydzień" - no właśnie! Wykorzystywanie roślin dziko rosnących w kuchni wymaga czasu. Zarówno proces ich zbierania, jak i obróbki.
"Dzika kuchnia" zawiera przejrzyste wskazówki, gdzie szukać i jak rozpoznać opisywane rośliny. Wskazuje jadalne części oraz substancje czynne i właściwości farmakologiczne.
Łukasz Łuczaj odnosi się również do ich tradycyjnego wykorzystania w kuchni polskiej i słowiańskiej. Najprzyjemniejsze i najbardziej zaskakująca są jednak fragmenty z przepisami, a jest ich tu naprawdę sporo.
Kapusta z berberysem? Zupa warzywna z biedrzeńcem? Nalewka piołunowa? Frytki z czyśćca? Gołąbki zawijane w liście funkii? Sałatka z liści lipy? Gratin z podbiałem?
To tylko ułamek inspirujących przepisów dla osób poszukujących innowacji w kuchni oraz dla tych, którzy naturę cenią sobie ponad wszystko. Przepisów, nie da się ukryć, dla odważnych :)
"Dzika kuchnia" zawiera przejrzyste wskazówki, gdzie szukać i jak rozpoznać opisywane rośliny. Wskazuje jadalne części oraz substancje czynne i właściwości farmakologiczne.
Łukasz Łuczaj odnosi się również do ich tradycyjnego wykorzystania w kuchni polskiej i słowiańskiej. Najprzyjemniejsze i najbardziej zaskakująca są jednak fragmenty z przepisami, a jest ich tu naprawdę sporo.
Komentarze
Prześlij komentarz